Scroll with your mouse or arrow keys to see more!

Okay

Niesamowity Garou we Wrocławiu w Hali Stulecia

Niesamowity Garou we Wrocławiu.

Wszystkie największe przeboje, a do tego cała masa prawdziwych ponadczasowych hitów z różnych miejsc na Ziemi. Wydaje się to mało prawdopodobne, ale takie profesjonalne show zrobił jeden człowiek – Garou.

Piotr, bo i tam sam o sobie mówił rozbawionej publiczności, urodził się w 1972 roku w Kanadzie. Blisko mu zatem do prawdziwego amerykańskiego bluesa, ale i do romantycznej francuskiej ballady. Człowiek o wielu twarzach, ale o jeszcze większej ilości głosów. Im bardziej wsłuchiwałam się w to jedyne i zawsze niepowtarzalne brzmienie, tym bardziej wiedziałam, że wprawdzie wrocławska Hala Stulecia gościła już całą konstelację gwiazd, to jednak Garou był lepszy. Lepszy, bo z każdą piosenką inny.

Człowiek czynu i muzycznej pasji. Od trzeciego roku życia grał na gitarze, potem czas przyszedł na organy i fortepian. Podczas wrocławskiego koncertu dał się poznać jeszcze, jako wirtuoz harmonijki ustnej, ale co się dziwić, w końcu korzenie bluesa ma w swojej amerykańskiej kontynentalniej krwi.

Dzięki Gerou we Wrocławiu na godnej pierwszego dnia wiosny imprezie, pojawili się zatem i wiecznie żywy Elvis Presley i the Beatles, a na dokładkę Leonard Cohen.
Godny swoich muzycznych mistrzów Garou pokazał klasę. A wrocławska publiczność nagradzała go nie tylko oklaskami, nie obyło się bez całusów, kwiatów i pisków fanek. I dobrze, bo ten muzyk jest tego wart.

Zobaczcie zdjęcia z koncertu Garou

 

error: Kopiowanie treści zablokowane. Link znajdą Państwo w górnym oknie przeglądarki.